Wszelkie uwagi, że szkoła, że praca są bezpodstawne
1-5 Kwietnia to są
dni wolne - święta Wielkanocne. ;]
A tak na poważnie, to Jogos Europeus (JE) są
największymi (i najważniejszymi) warsztatami na tej półkuli! Takiego nagromadzenia
energii i radości nigdzie nie ma.
Tam nawet zwykła przerwa na obiad zamienia się w
zabawę i spontan:
Lunch Break on XI JE. Poza tym obecność Grao Mestre Camisa Roxa, Mestre Camisa i wielu Mestrandos budują niesamowitą atmosferę!
No tak, ale ktoś powie: "przecież mam niski sznur - nie startuje w zawodach/ nic z tego nie wyniosę/ treningi będą za ciężkie". Nieprawda!
Po pierwsze
o mistrzuniu ziomeczku: Zawody są od cordao laranja, ale cała reszta ekipy kibicuje. To co mogą zrobić kibice z Polski nie trzeba przekonywać! Ostatnio w 13 osób zagłuszyliśmy ~45 francuzów uzbrojonych w różne "przeszkadzajki". Byliśmy tak głośni, że gość koło mnie powiedział jedynie, krótkie
"Mon die!".
Po drugie
Jedziesz!!!: treningi są podzielone na grupy zaawansowania, ale nie tak jak u nas w Polsce! Ponieważ, jest tylu Mestrandos, w tej samej chwili prowadzone są trzy/cztery treningi capoeira, każdy dla innych grup zaawansowania.
W zeszłym roku podział był następujący:
* crua -> amarela
* amarela-laranja -> laranja-azul
* graduados
* instrutores e professores.
Jak będzie w tym roku? Nie wiemy, ale najprawdopodobniej podobnie, jeśli nie tak samo. Z resztą rozpiska będzie dostępna
lada dzień!
Po trzecie
Sam robisz!!!: Ciężko? Nie ma co kłamać, czasami jest ciężko - zależy na czyim treningu. Na przykład taki professor Sabia (w zastępstwie Charm'a) zrobił trening dla II-giej grupy tak, że tamci się mało co nie posikali i pos**li przez nos!
Potem był Canguru, gdzie ja osobiście trzy razy wyżymałem koszulkę w trakcie treningu! Były też treningi z Edną, gdzie cały czas doskonaliliśmy technikę! Jednak energia i nastawienie trenerów nie pozwalały się załamać!
A gdy już kompletnie zabrakło sił, to można było odwiedzić jeden z pobocznych treningów: instrumenty i śpiew (z professorem Brucutu!), dziecięcy (z professorą Gigi), albo Samby i Batudcady (z profesorem Lee
i instrutorem Gibą)
Z resztą, zaraz po pierwszym treningu (jest 15 minut przerwy) biegnie się pod prysznic po orzeźwienie i wraca na salę. Wtedy wraz z Magrinho mówiliśmy, że zaraz padniemy, a potem na salę wchodził np. Camisa i nawet nie wiem kiedy, ale już staliśmy w pierwszym rzędzie i trenowaliśmy z Mestre nie myśląc o zmęczeniu!
No, a na koniec dnia: festa! Zaraz po eliminacjach/finałach idzie się przez miasto do restauracji, a tam dostaje się
ogromny obiad za 5 Euro (dużo? nam taki obiad starczał na dwie osoby!), albo na imprezę (o tym muszą chyba dziewczyny napisać więcej
).
A cena?
Nie gra roli! Za taką dawkę emocji to warto nawet nerkę sprzedać! Z resztą mamy drugą, a ta pierwsza tylko nas spowalnia obciąża!
W zeszłym roku koszt samych warsztatów wynosił 110 Euro (w przedpłacie 90 Euro), co z dojazdem i wyżywieniem można zamknąć w kwocie 250Euro. No chyba, że ktoś chce, to sobie nakupować koszulek, spodni, dresów, płyt CD, breloczków, a nawet majtek z logiem ABADA
A tu finał i polski doping:
Furao!Jedno jest pewne!
Ja jadę! Choćbym miał sprzedać drugą nerkę, albo przespać się z kimś (ładnym) ;P
Mało przekonywujące? To macie
solówki i
najlepszą grę
Santa Maria jaką kiedykolwiek widziałem!
1. Quati
2. (to miejsce czeka na Twoje apelido/imię!)
3. (i to też!)